17 maja 2013

Epilog.

Przyjaźń - jak można ją zdefiniować? Na czym polega? Na wspólnym spędzaniu czasu? Wspólnych zakupach, wakacjach, zainteresowaniach? A może opiera się na plotkowaniu, zwierzaniu i wzajemnym pomaganiu? Za pewne ile osób, tyle definicji, ale jedno jest pewne. Przyjaźń nie zawsze jest piękna i kolorowa, a dodatkowo nie przychodzi łatwo. A czy prawdziwa przyjaźń może się skończyć? Oczywiście, że tak… W końcu nic nie jest wieczne… Utrata przyjaciela, takiego prawdziwego, od serca, potrafi boleć i to bardzo mocno. Mocniej niż strata nie jednego chłopaka czy dziewczyny. Dlaczego? Bo nie da się go zastąpić. Zakochać można się kilka razy, ale czy prawdziwa przyjaźń zdarza się więcej niż raz? Istnieje wiele rodzajów przyjaźni, tak samo jak i miłości. Co je łączy? Bez jednego i drugiego nie da się żyć. Jedno i drugie trzeba pielęgnować. Jedno i drugie wymaga wielu poświęceń. Człowiek potrzebuje  zarówno drugiej połówki, jak i przyjaciela. Obydwoje mają być nie tylko powiernikami, ale również i oporą. Na jednego i drugiego chcemy móc liczyć w tych najgorszych, jak i najbardziej błahych sytuacjach. A co jeśli przyjaźń i miłość kłócą się ze sobą? Tracimy to i to czy wybieramy jedno kosztem drugiego?

Chrzciny dziecka to niewątpliwie jeden z (kilku) najważniejszych i najpiękniejszych dni w Twoim życiu. Patrzysz na córkę i nie wierzysz jak ten czas szybko leci. Przed oczami wciąż masz ciężki poród, który trwał wieczność i jej pierwszy płacz. Nie wstydzisz się łez, które wtedy pojawiły się w Twoich oczach. Co więcej, wciąż nie umiesz opisać uczuć, które są w Tobie od tamtej chwili. Zawsze wiedziałeś, że Nikola to silna kobieta i już od pierwszej rozmowy, wtedy przy barze, wiedziałeś, że to ta jedyna, i chociaż nie sądziłeś, że to jest możliwe, gdy na świat przyszła Gabrysia, pokochałeś ją jeszcze mocniej. Z dumą obserwujesz żonę, która idzie właśnie przewinąć Małą. Piękna majowa niedziela. Promienie słońca muskają gości zebranych na waszym nowym tarasie. Z błyskiem w oku obserwujesz całą posiadłość. Jeszcze nie przyzwyczaiłeś się do nowego domu. Domu, który postanowiłeś kupić od razu, gdy tamtego poranka Nikola stanęła przed Tobą z walizką w ręku. Dopiero, co straciłeś nadzieję. Nie mogłeś uwierzyć, że uciekła, kiedy spałeś… To były najgorsze minuty w Twoim życiu. Wszystko momentalnie straciło sens. Nigdy nie czułeś się tak pusty. Nigdy również nie czułeś tak ogromnej ulgi, kiedy znalazła się w Twoich ramionach. Od tamtej pory doceniasz każdy dzień, każdą chwilę. Wszystko, co związane jest z Nikolą i małą Gabi. Nie chcesz dopuścić, aby coś takiego się powtórzyło. Nie możesz stracić swojej rodziny, bo bez niej jesteś nikim.
- Byłem głupi. – mówisz do przyjaciela, a w myślach dodajesz jeszcze kilka epitetów.  - Uparty i dumny. – kolejny raz przeczesujesz nerwowo włosy. Ile razy rozmawialiście już na ten temat? Ile razy zadręczałeś się, że przez chorą wyobraźnię, złość i kilka minut zapomnienia mogłeś zniszczyć to raz na zawsze?
- Tak, jak i Nikola. - Uśmiechasz się na słowa Zbyszka. Aż ciężko uwierzyć jak podobne i wybuchowe macie charaktery.
- Zbyszek, ja… - Chcesz mu kolejny raz podziękować, lecz Ci to uniemożliwia.
- Zapomnijmy o tym. – wiesz, że to byłoby najlepsze rozwiązanie. Tylko jak masz o tym zapomnieć? Zbyszek zrobił wtedy więcej, niż to możliwe. Nie tylko przyszedł, aby podać Ci adres Nikoli, ale także zapobiegł tragedii. Nie chcesz nawet myśleć, co by było gdyby… - Cieszę się, że Wam się układa. – brunet klepie Cię po ramieniu. – Nie spieprz tego. – dodaje po czym każe Ci do niej iść.
Jesteś mu wdzięczny. Nie rozumiesz jak mogłeś być o niego zazdrosny. To Twój przyjaciel – jedyny i najlepszy. Nigdy nie zrobiłby niczego przeciwko Tobie. Tak, jak i Ty przeciwko niemu. Wiesz, że jeden zrobi dla drugiego wszystko. Uśmiechasz się do niego i zaczynasz iść w stronę żony.
- Kocham Cię. – Szepczesz czule brunetce na ucho.
- A ja Ciebie. – Obejmujesz ją i bierzesz od niej Gabrysię. Masz przy sobie dwie, najważniejsze kobiety w Twoim życiu i niczego więcej Ci nie potrzeba.


I know you don't believe it,
But I said it and I still mean it,

When you get worried I'll be your soldier…

Nieraz zazdrościłeś Michałowi. Nieraz chciałeś być na jego miejscu. Często wyobrażałeś sobie jakby wyglądało Twoje życie, gdyby 4 lata temu wszystko potoczyło się inaczej. Nieraz plułeś sobie w brodę, żałując że wtedy odpuściłeś i się poddałeś. Właśnie dlatego  nie mogłeś patrzeć jak Misiek z Nikolą rujnują to, co jest między nimi. Nie mogłeś patrzeć jak się z tym męczą i zadręczają. Byłeś wściekły na Kubiaka. Nie mogłeś zrozumieć jego zachowania. Sam nigdy nie zraniłbyś Nikoli, a mimo to nie mogłeś wykorzystać sytuacji. To nie w Twoim stylu. Były chwile, w których chciałeś i to bardzo, lecz nie mogłeś… Ile razy wychodziłeś od niej zły? Ile razy idąc do niej planowałeś, co powiedzieć? Co zrobić? Na szczęście Twoje plany za każdym razem legły w gruzach. I chociaż wtedy wściekałeś się z tego powodu niemiłosiernie, to teraz się z tego cieszysz. Co prawda czujesz jeszcze małe ukucie w sercu, lecz widząc jak wspaniale układa jej się z Michałem, widząc szczęście w jej oczach, wiedząc jak fantastyczną tworzą rodzinę, widząc uśmiech na jej ustach i słysząc jej radosny śmiech, przestajesz czuć żal i rozczarowanie. Już im nie zazdrościsz. Co więcej masz poczucie spełnienia. Cieszysz się, że to właśnie Ty dołożyłeś do tego cegiełkę. Może i nie masz jej, ale masz coś wspanialszego – przyjaźń, czyli coś co zawsze odgrywało w Twoim życiu ogromną rolę. Od zawsze umiałeś ją docenić. Doskonale wiesz, co oznacza i jak ważna jest w dzisiejszym świecie. Za nic nie chciałbyś tego stracić. Za bardzo cenisz przyjaźń Michała, a co więcej przyjaźnisz się nie tylko z nim, ale także i z Nikolą. Zrobisz dla nich wszystko, a według nich już i tak zrobiłeś więcej niż się dało. Upijasz wino i nie możesz oderwać wzroku nie tylko od nich, ale również od innych zakochanych i szczęśliwych par. Zaczynasz rozumieć, co znaczy prawdziwa miłość. W życiu każdego człowieka przychodzi moment, w którym wie, że przyszedł czas na zmiany. Czy tak też jest u Ciebie? Czy przyszedł czas na stabilizację? Możliwe. Chciałbyś spotkać kobietę swojego życia. Już wiesz, że Nikola nią nie jest. Ona i Michał są dla siebie stworzeni i nie masz, co do tego cienia wątpliwości. Już nikt między nimi nie stanie. Wiesz, że drugi raz nie zepsują tego, co mają, a na wszelki wypadek sam oto zadbasz.
Wszystko, co piękne szybko się kończy. Przychodzi wieczór i czas pożegnać się z przyjaciółmi. Nie trzeba specjalnych słów czy gestów, przecież i tak zobaczysz się z nimi następnego dnia. Tak, jak zawsze podajesz sobie rękę z przyjacielem, brunetkę całujesz w policzek i głaszczesz po rączce Gabrysię. Przed wyjściem oglądasz się jeszcze raz, spoglądasz na nich i odchodzisz z uśmiechem na ustach. Miłość, tak jak i przyjaźń ma wiele obliczy. Może i nie walczyłeś o Nikolę, ale walczyłeś o coś znacznie ważniejszego – o jej szczęście, a szczęście bliskich powinno być dla nas najważniejsze.

Koniec.

Zgodnie z zapowiedzią kończy się historia Nikoli i Michała. A może historia zupełnie kogoś innego?
Mam nadzieję, że udało mi się Was zaskoczyć, jednocześnie niczego nie psując...


Jest mi niezmiernie miło, że spodobała Wam się właśnie taka odsłona szczególnie wyjątkowego dla mnie opowiadania. Dziękuję za tak dużą liczbę wyświetleń, a przede wszystkim za wszystkie komentarze, które napędzały do dalszego pisania.


Jak wspominałam nie kończę, a zaczynam coś nowego. Muszę tylko dopracować kilka szczegółów, więc zapraszam na:  Zasługujesz na więcej.
gdzie pojawił się PROLOG :). Na dniach pojawi się również nowy rozdział na Sparkle.


Na sam koniec mam do Was prośbę – chciałabym wiedzieć ile naprawdę osób czytało Walcz o mnie. :)

10 maja 2013

Rozdział 9 cz. II

Kolacja - niby nic nadzwyczajnego, a dziś od samego początku zapowiada się wielką klapą. Odkąd wróciłaś z rodzicami z miasta jesteś poddenerwowana. Rozgotowałaś makaron, przesoliłaś sałatkę i gdyby nie refleks mamy zamiast zapiekanki jedlibyście kanapki i to z serem, bo nawet szynki zapomniałaś kupić. Trzeci raz przeszukujesz szafki, ponieważ nie możesz znaleźć tarki do sera, a jesteś pewna, że ją macie. Do tego dochodzi jeszcze spóźniający się Kubiak. Niewiele brakuje, abyś rzuciła to wszystko w cholerę, zamknęła się w łazience i to wszystko przeczekała. Jeden wieczór, kilka godzin, dasz radę – powtarzasz w myślach.
- Nie denerwuj się tak. – uspokaja Cię rodzicielka, którą najwyraźniej bawi Twoje rozdrażnienie.
- Siadajmy. – ostatni raz spoglądasz w stronę okna i zanosisz szklanki do salonu.
- Nie poczekamy na Michałka?
Jak na zawołanie słychać przekręcający się klucz w zamku i w drzwiach pojawia się zadowolony szatyn.
- Nareszcie. – mówisz pod nosem i kolejny raz wracasz do kuchni. Przystajesz i nerwowo rozglądasz się po szafkach. Po, co właściwie przyszłaś?
- Pomóc Ci?
- Wystarczy, że przyszedłeś. – prychasz. – Swoją drogą dłużej się nie dało? – patrzysz na niego z wyrzutem i bystrzejsze, gdy tuż za nim dostrzegasz korkociąg. – Mam cię. – mówisz z radością.
- Nie moja wina... – unosisz wzrok i już masz ochotę coś odpowiedzieć, ale… napotykasz na błękit jego oczu, stoisz z otwartą buzią i zapominasz, co chciałaś powiedzieć.- Trening się przedłużył. - dodaje uśmiechnięty. Wie, że wciąż na Ciebie działa. Jak mogłoby być inaczej, w końcu cały czas nie widzisz poza nim świata. Tylko czy on za Tobą również?
- Chodź.- zwracasz się do niego, a jest to jedyne, co przychodzi Ci teraz do głowy.
Hałas, rozgardiasz, a jednocześnie cisza. Czujesz się jak byś była niezauważalna i przyglądała się tej całej szopce z boku. Bez słowa, od dobrych paru minut dłubiesz w makaronie. Donośny głos ojca, drażniący śmiech matki i zadziorny, zachrypnięty głos Michała – wszystko słyszysz jak za ścianą. Spoglądasz na zegarek, wyłączasz się i jedyne, co słyszysz to tykanie wskazówek. Każdy ich ruch odbija się z echem w Twoich uszach. Sekunda po sekundzie. Masz wrażenie, że zamiast 60 jest ich 600. Każda raz po raz coraz głośniej, coraz mocnej. Dźwięk ten coraz bardziej zaczyna Cię denerwować. Nieświadomie, zaczynasz wybijać palcem na stole ten sam rytm.
- Nikola! – Kubiak wyrywa Cię z transu wyrywa.
- Co? Mówiłeś coś?
- Wszystko w porządku? – zamiast odpowiedzieć ojcu, jedynie kiwasz twierdzącą głową.
- Zamyśliłam się. O czym mówiłaś? – tym razem zwracasz się do matki, unikając w ten sposób przenikliwego wzroku męża.
- Opowiadałam o Magdzie.
- Magdzie? – dziwisz się.
- No, Magdzie cioci Ani.
- Aha… No, i co z nią? – udajesz zainteresowanie kuzynką, chociaż nigdy jej nie lubiłaś.
- Rozwodzi się.
- Co?! - jesteś zaskoczona, w końcu nie tak dawno bawiliście się z Michałem na ich weselu.Wszędzie w koło rozwody. Jak na studiach, co chwilę bawiłaś się na czyimś weselu, tak teraz, co kilka dni dowiadujesz się o kłótniach, rozstaniach i rozwodach. Co się dzieję z tymi ludźmi? Nie umieją się dogadać? Hmmm... I kto to mówi?
- W sumie to nic dziwnego. – mówi Twoja matka i upija wino, a Twój ojciec ją upomina.
- Co? Taka prawda! Żaden związek nie przetrwa bez seksu. – o mało nie krztusisz się na dźwięk tych słów. Twoja rodzicielka zawsze była bezpośrednia i nie istniały dla niej tematy tabu, ale trzeba przyznać, że przez te kilka lat odzwyczaiłaś się od tego. – Może to i nawet lepiej, że ją zostawił, niż miałby ją zdradzać… Nie wiem czy by to wytrzymała. Wy młodzi… - znowu się wyłączasz. Reszta słów matki już do Ciebie nie dociera. W głowie masz tylko jedno. Zaciskasz wargi i zagryzasz policzki. Robisz tak zawsze, gdy coś w sobie tłumisz. Teraz nie możesz wybuchnąć, a ciężko Ci ostatnio tłumić w sobie jakiekolwiek emocje. W myślach wciąż powtarzasz słowa matka. Facet nie wytrzyma bez seksu… Zaczynasz zastanawiać się czy to prawda? Od razu również próbujesz sobie przypomnieć, kiedy ostatnio kochaliście się z Michałem. Nie jesteś w stanie tego zrobić, ponieważ jedyne, co przychodzi Ci teraz do głowy to, to że ostatnie noce był tu z nią… Sam... Serce zaczyna bić Ci coraz szybciej, a przed oczami pojawiają się kolejne obrazy z Twojej wybujałeś wyobraźni. Szybko wstajesz od stołu, chyba aż za szybko, ponieważ zwracasz na siebie uwagę zarówno rodziców, jak i Michała. Nie reagujesz na ich pytające spojrzenia. Bez słowa wychodzisz do kuchni. Wyciągasz z lodówki butelkę zimnej wody i bierzesz dużego łyka.
- Co się dzieję? – oczywiście, równie błyskawicznie w kuchni pojawia się i Kubiak.
- Nic.
- Nie jestem ślepy. – mówi przez zaciśnięte zęby.
- A ja głupia. – odpowiadasz pod nosem, kiedy próbujesz go wyminąć.
- Ile jeszcze?
- Co? - nie rozumiesz, o co mu chodzi.
- Jak długo zamierzasz to ciągnąć?
- Mam Ci przypomnieć kto wymyślił to wszystko?
- Dobrze wiesz, że nie o tym mówię… Mam tego dość, rozumiesz?
- Mamy wyjść teraz czy po deserze? – Zostawiasz go zszokowanego i wściekłego na środku kuchni. Wracasz do salonu i z uśmiechem na twarzy siadasz przy stole.
- Wszystko w porządku?
- W jak najlepszym. – odpowiadasz matce, chociaż na języku masz zupełnie inną odpowiedź. Sama masz dość. Ile byś dała, żeby to wszystko wymazać...
Każda kolejna minut rujnuje tą kolację jeszcze bardziej. Drętwe dowcipy i ogólnikowe tematy. Kończysz jeść ciasto i dopiero zaczynasz zastanawiać się, gdzie położysz rodziców. Na pewno nie na tej ciasnej kanapie. Znowu zaczyna Cię denerwować zamknięty na klucz pokój.Była tam wygodna, duża rogówka.
- Dzieci, my będziemy się zbierać.
- Co?! – unosisz się na słowa matki. – Mowy nie ma! Chyba nie myślicie, że będziecie spać w hotelu.
- Właściwie to…
- Mamy już tam swoje rzeczy.- dodaje ojciec.
- Chyba żartujecie. – swoje zdanie wtrąca równie oburzony Kubiak.
- Bo… - znowu jąka się Twój ojciec.
- Musimy Ci… Musimy Wam o czymś powiedzieć. Właściwie to był powód, dla którego przyjechaliśmy. A jeszcze z samego rana musimy wracać. – dodaje. Coraz więcej z tego nie rozumiesz. Kto jedzie przez całą Polskę na jedną kolację?
- No, to czego takiego nie mogliście powiedzieć przez telefon? – pytasz podirytowana.
- My…. Ja i tata… My... Rozwodzimy się.
- CO?! – patrzysz to na jedno, to na drugie. Nie wiesz czy krzyczeć, czy płakać, a może powinnaś zacząć się śmiać? – To jakiś żart, tak?!
- Nikola, my…
- Nie! – od razu uciszasz matkę. – Wam chyba coś się na głowy wszystkim rzuciło! Jak to się rozwodzicie?! Teraz? Po tylu lat? Nagle zaczęliście się sobą nudzić czy… - robisz cudzysłów palcami – a może mi powiesz, że to niezgodność charakterów?! Nie wierzę… Wy nie mówicie poważnie.
- Córcia, nie denerwuj się. Pozwól to wszystko wytłumaczyć.
- Między mną, a mamą od dawna się nie układa.
- Szanujemy się, przyjaźnimy i dalej będziemy, ale to nie znaczy, że musimy się ze sobą męczyć…
- Męczyć? – Czujesz się jak w kiepskiej komedii, a może zaraz ktoś wyskoczy z zza drzwi z tekstem ‘mamy Cię’? Stoisz naprzeciwko rodziców, małżeństwa, które było dla Ciebie wzorem, ideałem… Jak masz wierzyć w miłość? Jak masz wierzyć w was, skoro nawet oni nie podołali? – A może jeszcze mi powiecie, że macie kogoś i teraz razem, we czwórkę będziecie się przyjaźnić? – tym razem nie możesz się powstrzymać i zaczynasz się śmiać, lecz niezręczna cisza, która zapada po raz kolejny dzisiejszego wieczoru szybko doprowadza Cię do porządku. – Nie, nie wierzę! Spójrzcie na siebie! Co to wszystko ma znaczyć?!
- Nikolka, uspokój się.
- Córeczko, jesteś młoda inaczej to wszystko widzisz, kiedyś zrozumiesz…
- Zrozumiesz, że nie można żyć złudzeniami i marzeniami, nie można się okłamywać.
- Nie?! Jak to nie? A co robiliście przez całe życie? Chociaż... Skąd wiecie, że ja też tak robię? Może Wy też chcecie poznać prawdę?! – wykrzykujesz im prosto w twarz.
- Uspokój się. – ucisza Cię Michał. – Chodź i usiądź.
- Nikola, mamy nadzieję, że uszanujesz naszą decyzję. 
Wszystko w Tobie chodzi. Wykręcasz palce, stukasz nogą i nie rozumiesz, jak to możliwe. Jak oni mogą Ci to robić? Michał poszedł ich odprowadzić, a kiedy wraca Twoja furia sięga apogeum. Musisz się wyżyć i niestety, ale znowu trafia na niego.
- Nigdy więcej nie waż się mi przerywać! – zaczynasz krzyczeć. – Będę mówić, co będę chciała i kiedy będę chciała, a już na pewno własnym rodzicom!
- A co chciałaś im powiedzieć?! - zaczyna sprzątać ze stołu i pyta jak gdyby pytał, co będzie w telewizji.
- Jak to, co?! Prawdę!
- Jaką? – patrzy na Ciebie z politowaniem, a w Tobie jeszcze bardziej zaczyna się gotować krew.
- Że może też weźmiemy rozwód? W końcu nasze małżeństwo to jedno wielkie kłamstwo... Jest sens to ciągnąć i dalej udawać?
- Przestań pieprzyć bzdury. Jesteś zdenerwowana.
- Ja pieprzę?! Sam powiedziałeś, że masz mnie dość. Masz dość tego wszystkiego… Zresztą ja też już mam dość. Mam dość tego, mam dość… - gryziesz się w język. Nie możesz powiedzieć, że masz dość jego. Masz dość siebie. Masz dość samotności.
- Jak zwykle myślisz tylko o sobie…
- Ja? Przez ten cały czas to Ty myślałeś o sobie, no i o Kindze. – wywracasz oczami na samą myśl o jej imieniu.
- Znowu zaczynasz?
- Przepraszam bardzo, a kiedy skończyliśmy? Jakoś nie przypominam sobie.
- Myślałem, że mi ufasz.
- I kto tu mówi o zaufaniu. – dopiero, kiedy mu to zarzucasz w głowie zaczyna Ci świtać. Michał  przystaje z talerzami w dłoni i odwraca się zaskoczony. Patrzysz na niego i wiesz, że nie rozumie. – Teraz nie wiesz, o co chodzi? A powiedz po, co do mnie przyszedłeś?
- Jak po, co? Tęskniłem.
- Tak? A ja myślałam, że byłeś zazdrosny o Zbyszka. – po jego minie widzisz, że trafiłaś w sedno. – Gdyby chodziło o mnie od razu byś mnie znalazł, ale nie… Chodziło tylko o niego... I Ty mówisz o zaufaniu?! Nie rozumiem jak mogłeś pomyśleć, że ja i on…
- Już zapomniałaś, co było kiedyś? - marszczysz brwi. O czym on mówi?
- To Twój przyjaciel! A ja jestem Twoją żoną! Twoją! Czy Ty naprawdę…
- A Kinga? – przerywa Ci. – Ty jakoś możesz być zazdrosna, a ja nie?! – czy on ma do Ciebie oto pretensje? Widzisz te jego zatroskane i smutne oczy, widzisz chłopca, który poczuł się niepewnie, który został z tym wszystkim zdane sam sobie. Masz ochotę rzucić mu się w ramiona. Nie umiesz być zła, od razu miękniesz, jednak chociaż raz chcesz dokończyć jedną z tych rozmów.
- To Twoja była! Która w dodatku przyleciała do Ciebie od razu, gdy się pokłóciliśmy! Zatrzymała się tutaj, u Ciebie! Uważasz, że to jest normalne? Bo na pewno nie jest w porządku! – szatyn odstawia wszystko z powrotem na stół i zaczyna iść w Twoją stronę. Jest na wyciągnięcie ręki, kiedy rozbrzmiewa się dzwonek do drzwi.
- Otwórz. – wzruszasz ramionami i opierasz się o oparcie kanapy. Czy jest coś co jeszcze może Cię dziś zaskoczyć? Chyba nie... Po chwili z przedpokoju dobiega do Ciebie głos nikogo innego, jak jej…
- Cześć. Przepraszam, ze tak późno, ale chyba zostawiłam u Ciebie teczkę, a potrzebuje jej na jutro.
- Teczkę?
- Taką zieloną. Chyba w kuchni między gazetami. Właśnie, swoje gazety też zostawiłam… - zaczyna chichotać, a Ty wywracasz oczami. Co za kretynka... Chwilę później obok Ciebie przechodzi Michał, który idzie do kuchni, a w salonie pojawia się Kinga.
- Nikola?! – jej oczy przybierają rozmiar pięciozłotówki. – A co Ty tu robisz?! – nie jesteś pewna czy aby przypadkiem się nie przesłyszałaś.
- Mieszkam, w przeciwieństwie do Ciebie...- odpowiadasz spokojnie. Nie masz sił na kolejną dzisiejszego dnia sprzeczkę. Jeszcze tego brakuje, żebyś i na nią traciła nerwy,
- Znalazłem! – słychać krzyk szatyna.  
Nie jesteś zaskoczona, kiedy Kinga wychodzi szybciej niż weszła, tłumacząc się pracą.
- Praca?! – Chyba coś Ci umknęło, ale jeśli zaraz usłyszysz od niego, że znalazła tu pracę…
- Przyjechała na jakieś szkolenie.
- Aha… Ja też powinnam już iść... - Michał zaciska wargi i bierze głęboki oddech.
- Zostań, proszę...
- Masz niewygodną kanapę. - podchodzisz do niego.
- Trudno. - mówi, kiedy zaczesuje Ci włosy za ucho.
- Jesteśmy dorośli, prawda? Myślę, że możemy spać w jednym łóżku. - widzisz jak jego oczy zaczynają błyszczeć. Czy zdaje sobie sprawę, że to jest wasza szansa? Nadzieja na lepsze jutro?
- Jesteśmy małżeństwem, więc nawet powinniśmy. - zaczynacie się śmiać. Krótki prysznic, a kiedy kładziesz się do łóżka, w którym leży już szatyn czujesz w środku dziwne ciepło. Czy to poczucie bezpieczeństwa? Nigdy czegoś takiego nie czułaś. Nie kładziesz się na brzegu, nie oddzielasz was poduszkami czy kołdrami, wręcz przeciwnie. Przysuwasz się do niego i pozwalasz mu się objąć. Jego dotyk to najlepsze lekarstwo. Działa na wszystko, a teraz potrzebujesz ukojenie.
- Nie rozumiem... Jak oni mogą? - pytasz prawie, że szeptem.
- Nie wiemy, co się między nimi stało... - odpowiada spokojnie
- Dowiem się. - postanawiasz od razu. 
- Nikola, nie chce się kłócić. Nie chcę żebyśmy też tak skończyli...
- Ja też nie… - mówisz szczerze. - Tyle się wydarzyło... Michał ja nie wiem, czy....
- Ciiiś. - przykłada palec do Twoich ust. - Jutro o tym porozmawiamy.

When you're gone...

Piękny, upalny dzień. Oślepiają Cię promienie słoneczne. Ręką zasłaniasz oczy i dostrzegasz znajomą postać. Wytężasz wzrok, podchodzisz coraz bliżej i co widzisz? Michała, ale nie samego.Widzisz jak całuje się i przytula z jakąś brunetką. O mało nie wypuszczasz z rąk siatek. Uginają Ci się kolana, a do oczu napływają łzy. Co jest w tym najgorsze? To, że wyglądają na szczęśliwych. Cios. Kolejny raz kuje Cię w sercu. Załamana, z poczuciem winy, bo w końcu sama do tego doprowadziłaś wracasz do domu. Małe mieszkanie ze starymi meblami na uboczu miasta. Zwalniasz nianię i pierwsze, co robisz to wchodzisz do małego, przytulnego, białego pokoju. Białe ściany, białe meble i dywan. Pokój jakby wyrwany z innej bajki. Zupełnie niepasujący do reszty, a jednak nadający temu wszystkiemu uroku. Po środku stoi malutkie łóżeczko, a w nim leży Twoje największe szczęście. Twój mały Skarb, który został Ci po nim. Jak masz o nim zapomnieć, skoro za każdym razem w jej oczach widzisz jego? Malutka, urocza Kruszynka uśmiecha się na Twój widok, a z Ciebie odchodzą wszystkie smutki. Przy niej nie liczy się nic innego. Wiedziałaś, że prędzej czy później do tego dojdzie. Do tej pory dawałaś sobie radę, więc dlaczego teraz miałabyś sobie nie poradzić? Dźwięk dzwonka do drzwi. Drugi raz dzisiejszego dnia o mało nie mdlejesz widząc przed sobą Michała. Dzisiaj? Nie tak się umawialiście. Widząc Twoją reakcję od razu tłumaczy się z powodu wcześniejszej wizyty. Nie masz serca odmówić mu spotkania z córką. Ulegasz. Czy zawsze tak będzie? Pierwszy raz od dawna pozwalasz sobie na długą kąpiel. Powinnaś cieszyć się z czasu który masz dla siebie. Dlaczego tego nie robisz? Tak, jak zawsze przyglądasz się Kubiakowi, bawiącemu się z niemowlakiem. Zaglądasz przez uchylone drzwi, wychylasz się z kuchni - różnie w zależności od sytuacji. Ze łzami w oczach słuchasz jak do niej mówi i obserwujesz jej reakcję. Zawsze tak bardzo się cieszy, kiedy on do Was przychodzi.Nie rozmawiacie za wiele. Wasze rozmowy ograniczają się jedynie do spraw związanych z dzieckiem. Mimo upływu czasu każda jego wizyta boli Cię coraz bardziej. A co jeśli następnym razem stanie przed Twoimi drzwiami z nią? Co zrobisz? Jak zareagujesz? Czy przez całe życie będziesz cierpieć przyglądając się jego szczęściu? A co z Tobą? Czy zawsze będziesz sama? Nie wyobrażasz sobie, że ktoś mógłby zająć jego miejsce... Szybko wycierasz oczy. Kubiak nie może niczego zauważyć. Nieświadomy tego, co się z Tobą dzieje wychodzi, a niedługo potem w Twoim mieszkaniu pojawiają się kolejni goście. Zbyszek z kolejną dziewczyną i ogromnym misiem. Musisz z nim poważnie porozmawiać. Koniec w przyprowadzaniem przypadkowych dziewczyn i pokazywaniem, jakim wspaniałym jest wujkiem. Wyczerpana kładziesz się do łóżka i męczą Cię te wszystkie pytania. Męczy Cię życie i przyszłość. Jaka ona będzie?

Baby please, love me one more time
‘Cause you know that you're the only one...

Otwierasz oczy. Przyśpieszone tętno, gęsia skórka i uczucie, przez które pojedyncza łza spływa w Twoim prawym policzku. Ręką gładzisz się po brzuchu. Spoglądasz na śpiącego obok Michała i zaczynają męczyć Cię te same pytania, co w śnie. Wstajesz i idziesz do kuchni. Szklanka zimnej wody i pusta ulica oświetlana latarnią za oknem. Nie możesz dopuścić, aby sen się spełnił. Nie chcesz takiego życia. Wiesz, że wszystko można zmienić. Można naprawić. Środek nocy, a Ty nie myślisz racjonalnie. Sięgasz po telefon i wybierasz numer przyjaciela. To, nic że go obudziłaś. Prosisz go, aby przyjechał do waszego mieszkania i to jak najszybciej. Nie pyta o wiele, nie protestuje, a po kilkunastu minutach wsiadasz do jego samochodu.
- Przepraszam za tą porę...
- Przestań. - łapie Cię za dłoń. - Mów, co się stało? - pyta jeszcze zaspany. Spoglądasz w stronę okien waszego mieszkania i masz nadzieję, że zdążysz wrócić za nim Michał się obudzi. Gdy Zbyszek pyta czy nie mogliście zrobić tego później odpowiadasz zdecydowanie, że nie. Nie ma na, co czekać. Nie możesz dłużej czekać. Musisz walczyć. Póki jest jeszcze czas, póki masz o co...
O świcie stajesz ponownie przed drzwiami waszego mieszkania z małą walizką w ręku. Otwierasz drzwi i widzisz siedzącego na kanapie Michała. Jego potargane włosy wywołują uśmiech na Twoich ustach. Czujesz, że jesteś tu gdzie powinnaś być. Szatyn podrywa się  z miejsce od razu na Twój widok, a Ty odstawiasz walizkę i podchodzisz do niego. Jedyne, o co pytasz to, to czy możesz wrócić. Nie słyszysz odpowiedzi. Zamiast słów, Kubiak mocno wpija się w Twoje usta. W między czasie w drzwiach pojawia się Zbyszek z resztą Twoich rzeczy.

Wróciłam! I przepraszam, znowu... :( ALE! 
Uporałam się z kilkoma sprawami i teraz znowu będę mięć czas na wszystko! :) 
[ na pisanie i na nadrobienie zaległości u Was ]
Muszę przyznać, że ja także przywiązałam się do tej historii i od początku traktowałam ją inaczej niż dwie poprzednie. Macie rację - mogłaby być dłuższa. Mogłabym dopisać kilka, jak nie i kilkanaście rozdziałów, ale wydaję mi się, że wtedy straciłaby swój urok ...
To, że historia Nikoli i Karoli dobiega końca mniej więcej w tym samym czasie to czysty zbieg okoliczności. Będzie kolejna - pomysł jest od dawna ;)
Nic nie zmieniałam - rozdział jest dłuższy, jako mała rekompensata za zwłokę.
 Został nam już tylko epilog.
Pozdrawiam! :)

2 maja 2013

Rozdział 9 cz. I

Pozory. Nigdy nie lubiłaś ich stwarzać. Nienawidziłaś, kiedy robili to inni. Kłamstwo. Brzydziłaś się nim, a ludzie, którzy kłamali tracili w Twoich oczach. Rodzice. Jak mogłabyś ich opisać? Najważniejsze osoby w życiu każdego dziecka? Wzór do naśladowania? Na pewno. Oczywiście, mogłabyś dodać, że bardzo ich kochasz i nie chcesz iść zawieść, ale to logiczne. W końcu jesteś ich dumą, ich małą, kochaną córeczką…
Całą noc biłaś się z myślami i próbowałaś zdecydować,  co powinnaś zrobić. Nawet rozmowa ze Zbyszkiem, który ostatnio rzucał radami jak asami z rękawa, nie pomogła. Na tę chwilę żadna opcja nie jest według Ciebie dobrym rozwiązaniem. Wiesz, że rodzice będą się zamartwiać i przejmować, a do tego będą mieć Ci za złe, że dopiero teraz dowiadują się o waszych kłopotach. Z drugiej strony uczyli Cię, że najgorsza prawda jest lepsza od kłamstwa i nieważne są intencje. W końcu kłamstwo to kłamstw. Znowu kręcisz się w koło. Twoje życie to ostatnio jedna wielka karuzela…
Zdenerwowana chodzisz od okna do okna. W sumie bez sensu, bo w kawalerce są tylko dwa i jest z nich identyczny widok, ale nie zwracasz na to uwagi. Odchylasz firankę i wypatrujesz samochodu szatyna. Nie podoba Ci się to wszystko. Masz takie dziwne przeczucie… Jesteś pewna, że nie wyjdzie z tego nic dobrego, a mimo to kilka minut później z torebką w ręku wsiadasz z nim do windy i zmierzacie do Waszego mieszkania.
- Rozmawiałaś z mamą? O której będą?
- Jakoś z rana. Mają wyjechać o 3 w nocy. – cholerna odległość. W dzisiejszych czasach niby nic nadzwyczajnego, a jednak ze zwykłej wizyty rodziców, która powinna trwać góra kilka godzin, u was zawsze jest to kilka dni.
- Nie zamartwiaj się tak. Wszystko będzie dobrze. – zadziwia Cię spokojny ton jego głosu.
- Skąd ta pewność? W ogóle… Jak możesz być taki opanowany? – widzisz jak wypuszcza powietrze.
- Wyluzuj się, a od razu poczujesz się lepiej. - nachyla się i całuje Cię w skroń.
- Jesteśmy sami, nie musisz udawać… - szybko sprowadzasz go na ziemię, lecz kiedy widzisz jego puste i smutne spojrzenie masz wyrzuty sumienia. Wiesz, że robi to dla Ciebie. Zaczynasz dostrzegać jego starania, a mimo to robisz wszystko, aby to zaprzepaścić. W myślach wyzywasz się od cholernych idiotek, egoistek bez serca. Co się z Tobą dzieję? Nie poznajesz sama siebie i masz wrażenie, że Michał także patrzy na Ciebie jak na obcą osobę. Nie przypominasz dawnej Nikoli. Zatraciłaś siebie, schowałaś się za jakimś niewidzialnym murem i na siłę starasz się być twarda i oschła. – Nie chciałam… – mówisz ze skruchą, a on jedynie mruga oczami. Żadnej reakcji… Resztę drogi pokonujecie w ciszy. Zapowiada się wspaniały wieczór… Milczenie przerywasz dopiero, kiedy przekraczacie próg waszego mieszkania.
- Gdzie Kinga? - spoglądasz na Kubiaka i widzisz zaskoczenie, które maluje się na jego twarzy. Myślał, że o nią nie spytasz? Może żałuje, że Ci powiedział. Wolałby to ukryć? Humor psuje Ci się jeszcze bardziej.
- W hotelu… - nawet nie masz ochoty pytać czy wcześniej nie było w nim miejsc. Rozglądasz się po salonie, szukając… No, właśnie czego szukasz? Śladów, znaków czegoś, co mogło się tutaj wydarzyć? Na samą myśl o tym na ciele pojawia Ci się gęsia skórka. To niedorzeczne… Podchodzisz do pokoju gościnnego, gdy nagle tuż obok Ciebie pojawia się Michał i uniemożliwia Ci wejście do środka.
- Jestem zmęczona. Chcę się położyć. – patrzysz na niego spod byka i starasz się zachować spokój.
- Nie możesz tam wejść. – nie rozumiesz, co ma przez to na myśli.
- Nie wygłupiaj się, przepuść mnie. – denerwujesz się jeszcze bardziej, kiedy Kubiak błyskawicznie zamyka pokój na klucz i chowa go do kieszeni. - Jaja sobie ze mnie robisz?
- Tam nic nie ma. – wzrusza ramionami.
- Jeśli myślisz, że w ten sposób zaciągniesz mnie do łóżka to się mylisz.
- Tam naprawdę nic nie ma. Chcę zrobić remont i tam zacząłem. – splatasz ręce nad brzuchem i analizujesz jego słowa. Nagle w Twojej głowie pojawia się kolejny niedorzeczny wniosek.
- Chwila… W ten sposób chcesz mi powiedzieć, że Ty i…
- Nie! – mówi od raz uniesionym głosem. Jakby czytał Ci w myślach.
- Co nie?
- Nie spałem z Kingą. – jest bezpośredni, ciekawe skąd wie, o co Ci chodziło. A może istotniejsze jest to, o co jemu chodzi? O spanie w jednym łóżku czy o… - Spała na kanapie. – dodaje od razu.
- Ach, tak… - wymijasz go, a on podąża za Tobą. - Więc dziś Ty będziesz na niej spać…    zamykasz drzwi sypialni tuż przed jego nosem i nie reagujesz na jego protesty.
We własnym łóżku czujesz się obco, mimo że sypiasz w nim od 2 lat. Puste miejsce przyprawia Cię o kolejne ukucie w sercu. Przed oczami masz Michała, który musi gnieść się na tej pieprzonej kanapie, przy czym na pewno wygląda uroczo. W tym samym czasie, kiedy przytulasz się do jego poduszki, chcąc poczuć jego zapach, on kręci są na kanapie i nie może pozbyć się wyrzutów sumienia. Oddałby wszystko, aby właśnie w tej chwili leżeć obok Ciebie.

Kończysz przygotowywać śniadanie, gdy zaspany wchodzi do kuchni. Kątem oka spoglądasz na niego i widzisz jak rozmasowuje obolały kark. Przygryzasz wargę i mogłabyś tak patrzeć się na niego godzinami, lecz chwilę później wracasz do smażenia jajecznicy. Michał jak gdyby nic muska Cię w skroń i siada przy stole. Czy to nie wygląda zbyt normalnie? Dla Ciebie na pewno. Jednak, nie to jest w tym najgorsze, lecz to, że teraz coraz trudniej będzie wam zabrać się za to, za co musicie... Nie zdążasz nałożyć jej na talerze, gdy po mieszkaniu rozbrzmiewa się dźwięk dzwonka do drzwi. Chwilę później słyszysz radosny głos swojej mamy, która wchodzi do kuchni za szatynem.
- Nikola! – od razu lądujesz w jej ramionach. – Ślicznie wyglądasz. – mówi, gdy okręca Cię w koło. – Dzieci, jak dobrze was widzieć. – składa kolejny pocałunek na Twoim policzku, a drugą ręką zagarnia do siebie Kubiaka. Gdy w końcu wyswobadzasz się z jej uścisku, od razu lądujesz w ramionach ojca.
- Zjecie z nami? Po, co ja pytam! Siadajcie! – nie czekasz na odpowiedź i wyciągasz z szafki dodatkowe talerze. Jak dobrze, że Michał niczego nie poprzestawiał… Krótkie śniadanie i szatyn wychodzi na trening. Koniec sztucznych uśmieszków, dotykania się i przytulania, chociaż całus na pożegnanie tylko i wyłącznie narobić Ci ochoty na więcej. Chcesz uniknąć przesłuchań mamy, dlatego proponujesz spacer oraz prosisz o pomoc w zakupach. W końcu jaki rodzic odmówi swojej małej dziewczynce? Jedyny temat, który sprawa Ci przyjemność to wasza córeczka. Nie sądziłaś, że płeć będzie taka ważna, ale już widzisz jak Gabrysia będzie rozpieszczana nie tylko przez ojca, ale także i przez dziadka. Pochłonięta zakupami, a także wizytą w pobliskiej cukierni straciłaś rachubę czasu. Wracacie po kilku godzinach, gdy za oknem zaczyna się ściemniać. W końcu to już koniec listopada.
- A Michasia nie ma? - pyta z troską Twoja rodziciela, a Ty jak zwykle wywracasz oczami. Nigdy nie podobało Ci się, że tak mu słodziła.
- Jest na treningu.
- Znowu? - wtrąca ojciec.
- Tak bez obiadu?
- Miał w lodówce. - starasz się brzmieć naturalnie.
- Oj, córcia, córcia musisz dbać o niego... - no, to się zaczęło... - A u Was na pewno wszystko w porządku?
- Tak, mamo. - uśmiechasz się do niej i prosisz o pomoc w przygotowaniu kolacji. Musisz ją czymś zająć, a gotowanie to jej druga miłość. Pochłonięta swoimi problemami i tym, aby rodzice nie dowiedzieli się o nich, nie zauważasz, że nie Ty jedna starasz się wypaść nadzwyczaj dobrze...

 Majówka, majówka... Moja zaczęła się już w poniedziałek i nie miałam jak dodać rozdziału. Swoją drogą, kiedy minęło tyle dni? ;o Szok!
Niecierpliwicie się, narzekacie, a może i nudzicie (co szczerze rozumiem, sama pewnie już bym się denerwowała), dlatego już niedługo wszystko się wyjaśni - została nam cz. II i epilog.

Nowy rozdział także na: Sparkle in the eyes.

Bawcie się dobrze i oby pogoda nam dopisała :))))