27 marca 2013

Rozdział 4.

 ' Give me love like never before
Cause lately I've been craving more...'

Czujesz, że z dnia na dzień jest między wami coraz gorzej. Michał jest coraz bardziej obojętny, a Ty coraz bardziej go potrzebujesz. Czujesz jakbyście żyli w dwóch, zupełnie innych bajkach. Jakbyście byli obcymi ludźmi, których łączy wspólne mieszkanie. Ile razy, gdy stawiałaś przed lustrem, zastanawiałaś się, co jest z Tobą nie tak? Czy już go nie pociągasz? Czy już mu się nie podobasz? A może znudziłaś mu się? Już go nie fascynujesz? Ile razy zastanawiałaś się, co myśli, kiedy na Ciebie patrzy? Ile razy on próbował odgadnąć Twoje myśli? Ile razy patrzył na Ciebie z troską i pragną zobaczyć na Twoich ustach uśmiech? Chciałabyś spojrzeć w jego oczy i być wszystkiego pewna. Chciałabyś, aby spojrzał na Ciebie tak, jak Ty patrzysz na niego. Przez tyle czasu wciąż widzisz w nim swój ideał, chociaż w ideały nigdy nie wierzyłaś. Zdajesz sobie sprawę, że niejedna zazdrości Ci męża. Męża, który najwyraźniej jest niezadowolony ze swojej żony... Jest nieszczęśliwy, a to tak, cholernie, boli! Czujesz się winna. Obwinisz się za to, co się między wami dzieje. Masz wrażenie, że nie spełniasz jego oczekiwań.
- Nikola! – wracasz właśnie ze spaceru, gdy rozmyśleń wyrwa Cię głos Michała. Zaskoczona przystajesz i dostrzegasz szatyna, który właśnie wysiada z samochodu.
- Cześć. – uśmiechasz się i starasz odgonić od siebie wszystkie złe myśli.
- Wszystko w porządku? - Kubiak marszczy brwi, kiedy widzi Twoją zatroskaną twarz.
- Tak. – mówisz niepewnie. Czy on zawsze musi wiedzieć, kiedy coś jest nie tak? Zna Cię na wylot. Ledwo powstrzymujesz się od płaczu. Ostatnio ciągle chcę Ci się płakać. Chciałabyś wtulić się w niego i powiedzieć wszystko, co leży Ci na sercu, ale nie masz odwagi. Boisz się jego reakcji. Boisz się tego, co może opowiedzieć.
- Nikuś, co się dzieje?
- Czy Ty mnie jeszcze kochasz? – nie wytrzymujesz i w końcu zadajesz mu pytanie, które od dłuższe czasu dręczy Cię przynajmniej kilkanaście razy dziennie. Unosisz wzrok i widzisz jego zaskoczoną minę. Stoicie na środku chodnika w zupełnej cieszy. Mija zaledwie kilka sekund, a masz wrażenie jakbyście stali tam wieczność.
- Oczywiście, że tak! - mówi z oburzeniem. - Skąd Ci to przyszło do głowy? - wbija w Ciebie te swoje niebieskie ślepia i momentalnie czujesz się taka malutka.
- Nie wiem... - masz ochotę zapaść się pod ziemię. Czujesz się jak żałosna idiotka. A do tego jest ci przykro, ponieważ nie usłyszałaś z jego ust tych dwóch słów, które tak bardzo chciałaś usłyszeć. Jesteś kobietą. Możesz sprawiać wrażenie silnej, niezależnej. Możesz być odbierana jak wredna suka, ale potrzebujesz tego. Potrzebujesz usłyszeć, że mu na Tobie zależy, że Cię kocha, że jesteś najważniejsza. Potrzebujesz poczuć, że jesteś jego. Tylko jego. Spuszczasz wzrok. Czujesz się jeszcze gorzej, niż przed kilkoma minutami. Nie masz pojęcia, że jemu też jest przykro. Nie wiesz jak bardzo zabolało go Twoje pytanie. Nie może uwierzyć, że zwątpiłaś w jego uczucia. Owszem, on wątpi w szczerość Twoich wyznań, ale przecież nigdy nie zrobił nic, przez co mogłabyś zwątpić w niego. Obejmuje Cię ramieniem i wracacie do mieszkania. Atmosfera między Wami jest tak gęsta, że można by ją kroić nożem. Z niecierpliwością czekasz, kiedy Michał wyjdzie na popołudniowy trening. Musisz się wypłakać, a przy nim tego nie zrobisz. Gdy tylko zamykają się za nim drzwi, zwijasz się w kulkę i chowasz twarz w poduszkę. Tracisz poczucie czasu, a może to on wraca wcześniej, nieważne. W każdym bądź razie szatyn znajduje Cię zwiniętą na kanapie.
- Nikola... - szepcze, kiedy klęczy przed Tobą. Unosi Twój podbrudek i patrzy w Twoje zapłakane oczy.
- Przepraszam. - mówisz pociągając nosem. - Za to, co powiedziałam... - po Twoim policzku spływa kolejna łza.
- Kotek.... - mówi z troską i szczelnie zamyka Cię w ramionach. Całuje Cię w czubek głowy, a Ty wtulasz się w niego jeszcze mocniej. W końcu udaje Ci się uspokoić. Wyswobadzasz się z jego objęć i głaszczesz go po policzku.
- Michał, co się z nami stało? - ciężko oddychasz. Znowu zapada cisza.
- Nie wiem. - odpowiada po chwili. Opuszkiem kciuka wyciera Twoje policzki, a potem składa na nich delikatne pocałunki. - Kocham Cię, słyszysz? Nie możesz o tym zapominać. - mówi to patrząc Ci w oczy, a Ty znowu zaczynasz wierzyć. Znowu rodzi się w Tobie iskierka nadziei. Rozmowę przerywa Wam dzwonek do drzwi. Po chwili Michał wraca do pokoju w towarzystwie Zbyszka.
- Cześć. - zwraca się do Ciebie. - Płakałaś? - pyta zaskoczony i spogląda to na Ciebie, to na Kubiaka.
- Hormony. - wzruszasz ramionami.
- Na pewno? Nikola, wszystko w porządku?
- Tak. - uśmiechasz się w jego stronę, po czym zostawiasz ich samych. Czujesz ulgę, a jednocześnie strach. Boisz się, że więcej nie wrócicie do tej rozmowy. Siadasz na łóżku i przymykasz powieki. To był wyczerpujący dzień. Od razu zasypiasz.

***

Nie mogłaś uwierzyć, że lada dzień będziecie obchodzić z Michałem swoją drugą rocznicę. Jak każda para mieliście swoje wzloty i upadki, ale byłaś szczęśliwa. Uważałaś, że każda kłótnia umacnia wasz związek, a w dodatku uwielbiałaś się z nim godzić. Kolejny dzień chodziłaś po sklepach, szukając odpowiedniego prezentu. Nigdy nie byłaś w tym dobra. Wszystko wydawało Ci się takie banale. W dodatku musiałaś mu powiedzieć, że Twoja mama wpadła na kolejny świetny pomysł. Nie dość, że ostatni, wolny weekend Michała przed sezonem spędzicie z Twoimi rodzicami na Mazurach, to jeszcze dojechać mają do was jego rodzice. Tak... Zdaniem Twojej rodzicielki to odpowiedni czas na poznanie się, a domek letniskowy to idealne na to miejsce. Nigdy nie lubiłaś rodzinnych zjazdów, to kolejna rzecz, która różni Cię z Kubiakiem. Jemu ten pomysł bardzo się spodobał. Ledwo wytrzymałaś tyle godzin w samochodzie. Pierwszy wieczór i od razu grill na werandzie. Wasi rodzice od razu złapali wspólny język. W pewnym momencie przestali nawet zwracać na was uwagę.
- Idziemy na spacer?
- Chce Ci się? - unosisz okulary przeciwsłoneczne i spoglądasz na szatyna. Jest wieczór, ale wciąż jest gorąco. Cudowna pogoda, jak na początek października. Jesteś najedzona i nie masz sił się ruszać.
- Jeszcze nie pokazałaś mi okolicy. - ekscytuje się jakby otaczający was las i jezioro były cudem świata. Odwracasz się do waszych rodziców, którzy znowu zawzięcie o czymś dyskutują.
- Chodźmy. - splatasz palce waszych dłoni i zabierasz chłopaka na wycieczkę. Niczym najlepszy przewodnik opowiadasz o wszystkich atutach miejscowości. Wspominasz o rzeczach, które robiłaś tu w dzieciństwie. Michał jest wszystkim bardzo zainteresowany i ciągle dopytuje o więcej. To miło, że tak się we wszystko angażuje. Roześmiana wtulasz się w niego i przystajesz, kiedy dochodzicie nad jezioro.
- Widzisz tamtą kładę? - szatyn spogląda w kierunku, który wskazujesz. - A na niej po raz pierwszy... Całowałam się! - szturchasz go bok, a widząc jego reakcję, wybuchasz głośnym śmiechem. 
- Z kim?
- A z takim jednym... Przystojnym... - zagryzasz wargę. - Też przyjeżdżał tu na wakacje. Strasznie mnie kręcił. Też miał na imię Michał. W sumie to chyba od zawsze ciągnęło mnie do Michałów... - uśmiechasz się cwaniacko. Michał również uśmiecha się i zaczyna kręcić głową. Wzruszasz ramionami i opierasz dłonie na biodrach.
- Jeszcze tu przyjeżdża?
- Jesteś zazdrosny? - stajesz na place i muskasz go w policzek.
- Może...
- Hm... - myślisz o tym, jakie to słodkie. - Stare dzieje.
- Co jeszcze tu robiłaś? - Michał jest coraz bardziej zaciekawiony. Porusza brwiami i czeka na pikantniejsze historie.
- Myślę, że najpierw musimy porozmawiać o wszystkich Twoich wyjazdach, zgrupowaniach i takich tam. - opierasz ręce na biodrach i patrzysz na niego prowokująco.
- Ciężko na nich pracowałem.
- No, nie wątpię... - zaczynasz się śmiać i idziesz przed siebie.
Dochodzicie na nową kładkę. Zdejmujesz sandałki, ale nie masz odwagi zamoczyć stóp w jeziorze. Wokół panuje cudowna cisza, woda jest wyjątkowo spokojna, a zachodzące słońce dodaje temu wszystkiego wspaniałej atmosfery. Wtulasz się w Michała, który obejmuje Cię ramieniem.
- Uwielbiam to miejsce. - stwierdzasz beztrosko i bierzesz głęboki oddech.
- Wyjdź za mnie. - dopiero po chwili docierają do Ciebie słowa Kubiaka. - Pobierzmy się. - powtarza, gdy widzi z jakim niedowierzaniem w oczach na niego patrzysz. A na potwierdzenie swoich słów z kieszeni wyciąga malutkie czerwone pudełeczko. Jesteś w szoku. Kompletnie nie byłaś na to przygotowana. - Zostaniesz moją żoną? - w jego oczach widzisz wszystko to, co zawsze chciałaś zobaczyć w oczach mężczyzny. Jesteś całkowicie pewna jego i jego uczuć. Nigdy nie myślałaś o ślubie, nie wyobrażałaś sobie zaręczyn. Przez całe ciało przechodzi Cię przyjemne mrowienie. Z nerwów ściska Cię w żołądku, a Michał wciąż czeka. Bez słowa wpijasz się w jego usta.
- Kocham Cię. - mówisz, kiedy w końcu się od siebie odrywacie.
- A ja Ciebie. - odpowiada, gdy opiera się czołem o Twoje czoło. - Kocham Cię jak wariat. - jesteś najszczęśliwszą dziewczyną na świecie. Czujesz jakby spełniały się Twoje najskrytsze marzenia. Śmiejesz się głośno i czujesz jakbyś unosiła się nad ziemią. Mogłabyś przenieść góry. W świetnych nastrojach wracacie do domku. Cały czas gruchacie sobie jak gołąbeczki. Do tej pory uważałaś, że po jakimś czasie uczucie się wypala, a związki po prostu się rozpadają. Teraz zmieniasz zdanie. Masz wrażenie jakbyś z dnia na dzień kochała go coraz bardziej. Widząc, reakcję waszych rodziców zdajesz sobie sprawę, że musieli wiedzieć o tym, a to wszystko zostało po prostu zaplanowane. Nudny, niechciany weekend zamienił się w jeden z najcudowniejszych w Twoim życiu. Nie obrażasz się za ten spisek. W ogóle nie bierzesz tego do siebie. Nie przeszkadza Ci również to, że do końca weekendu rodzice zaplanowali wam całe wesele, które odbyć ma się za niecały rok. Nie przejmujesz się niczym. Z podziwem patrzysz na pierścionek, a potem na Michała i czujesz, że masz wszystko. Niczego więcej nie potrzebujesz.


 Czy jedna rozmowa może coś zmienić? Jeśli tak, to jak dużo? 
Trochę ckliwe, ale cóż... ;) 


 Chciałabym życzć Wam zdrowych i wesołych świąt :). 
Mokrego dyngusa oraz bogatego zajączka :)


Zapraszam również na nowy rozdział na  Sparkle ine the eyes 

22 marca 2013

Rozdział 3.

Mogłabyś spokojnie siedzieć w mieszkaniu, a jednak wracasz zmęczona po całym dniu stania na nogach.  Nie skorzystałaś z propozycji lekarki i nie poszłaś jeszcze na zwolnienie. Chcesz pracować tyle, ile będziesz mogła, a jesteś pewna, że jeszcze możesz. Tak naprawdę chodzi chyba oto, że nie chcesz siedzieć sama całymi dniami w domu. Właście zaczynasz jeść kolację, gdy do kuchni wchodzi Michał. Opiera się o futrynę i przygląda się jak z dnia na dzień masz coraz większy apetyt. Po chwili podchodzi do Ciebie i czule całuje w czoło. Tylko w czoło, a Ty marzysz o tym, że poczuć jego wargi na swoich. Ułamek sekund, kiedy jest tak blisko, a jednak tak daleko...
- Nie czekałam na Ciebie. – mówisz, kiedy siada po drugiej stronie stołu i posyłasz mu przepraszające spojrzenie.
- W porządku. – odpowiada i nakłada sobie resztę jajecznicy, która została na patelni.


 Obok jesteś wciąż i nie ma Cię...

Jecie w ciszy. Znowu. Jedno nie interesuje się dniem drugiego. Mogłabyś zapytać o trening i o przygotowania do meczu, lecz wiesz, że spławiłby Cię jednym stwierdzeniem. Tym samym, którym i Ty spławiasz jego. Zdecydowanie zbyt często używacie słowa 'w porządku'. W radiu zaczyna lecieć piosenka Brodki. Po raz pierwszy w życiu wsłuchujesz się w jej tekst, a każde kolejne słowa  trafiają do Ciebie jak nigdy. Czujesz jak coś się w Tobie zaciska. Sama nie wiesz czemu, ale unosisz wzrok znad talerza, a Twoje spojrzenie spotyka się ze spojrzeniem Michała. Piosenka leci dalej, a wy patrzycie się sobie w oczy. Jest to tak dziwne, że nawet nie umiesz opisać, co teraz czujesz. Nie wiesz czy to pod wpływem chwili, czy to wina hormonów, ale do oczu zaczynają napływać Ci łzy. Nie chcesz płakać, więc od razu wracasz do dłubania widelcem w potrawie. Drżą Ci dłonie, a Ty próbujesz ukryć to za wszelką cenę. W duchu pragniesz, aby szatyn jak najszybciej zjadł i sobie poszedł. Niedługo potem tak się dzieje, a Ty jak zwykle sprzątasz po kolacji. Jesteś zdenerwowana i o mało nie tłuczesz kilku szklanek. Reszta wieczoru wygląda tak jak większość poprzednich. Siadasz obok Michała na kanapie. 3 miesiące - dla jednych to dużo, dla drugich mało. A dla Ciebie? Tyle wystarczyło, abyście znowu przestali się starać, a bynajmniej takie masz odczucie. Znowu czujesz się jak piąte koło u wozu. Masz wrażenie, że jeszcze nie bił od niego taki chłód, jaki bije właśnie teraz. Przez jego zachowanie Ty również się poddałaś. Kolejny raz zaczynasz być tym wszystkim podirytowana i czujesz się bezradnie. Minęło tak nie wiele czasu, a wy wróciliście do rutyny z przed ślubu. No, może z jedną małą różnicą. Teraz nawet nie kłócicie się ze sobą. Nie macie kiedy. Praktycznie ciągle się mijacie i jedynie wieczory spędzacie razem. Tylko czy to można nazwać wieczorem spędzonym razem? Wy po prostu spędzacie go obok siebie na kanapie. Michał z pilotem w ręku kolejny raz przerzuca kanały, a Ty kończysz sprawdzać pocztę i swoje stałe strony Internetowe.
- Jak się czujesz? – znudzony tym, że nie ma nic w telewizji, zadaje Ci pytanie, od którego robi Ci się już niedobrze. Mężczyzna przesadza ze swoją troską. A może powinnaś cieszyć się, że jednak zwraca na Ciebie uwagę? Niestety, coraz częściej masz wrażenie, że zależy mu jedynie na dziecku. Odpowiadasz to, co zwykle, a wtedy szatyn kładzie dłoń na Twoim brzuchu i zaczyna do niego mówić. Właśnie w takich chwilach rozczulasz się i marzysz o tym, aby między wami było jak dawniej. Kubiak zachowuje się wtedy tak, jak kiedyś. Jest taki, jak na początku, a Ty wyobrażasz sobie, że tak jest przez cały czas. Chwila ta jednak nie trwa wiecznie, a kiedy mężczyzna wraca do nudnego programu motoryzacyjnego, rozdrażniona i znudzona bierzesz prysznic i kładziesz się przed nim do łóżka. Leżąc na boku, patrzysz na zdjęcie, które stoi na szafce nocnej. Pamiętasz doskonale, kiedy zostało zrobione. Marta jak zwykle wzięła was z zaskoczenia. Widzisz na nim dwójkę roześmianych i zakochanych w sobie osób, z których oczu bije szczęście. Jak teraz wyglądałaby wasza niepozowana fotografia? Zastanawiasz się nad tym do momentu, w którym czujesz uginające się łóżko. Michał kładzie się obok Ciebie i obejmuje Cię w pasie, lecz nawet nie drgniesz. Leżysz bez ruchu, a po chwili zamykasz oczy. Udajesz, że śpisz czy chcesz zasnąć? Kubiak odwraca się na plecy, a Ty ze smutkiem zagryzasz wargę i patrzysz na światło latarni za oknem. Słyszysz jego miarowy oddech. Jednak jeśli myślisz, że śpi to się grubo mylisz. Szatyn, z przedramieniem ułożonym nad głową, wbija wzrok w sufit. Robi tak codziennie i codziennie próbuje zrozumieć, co się z wami stało. Tęskni za Tobą..., za Wami...

***

Minął rok odkąd zaczęłaś spotykać się z Michałem. W między czasie on podpisał nowy kontrakt i przeniósł się do Jastrzębia, a Ty skończyłaś studia. Ze świeżym dyplomem i ostatnimi swoimi rzeczami jedziesz do Waszego nowego mieszkania. Nadszedł czas na zrobienie kroku do przodu, a w Twoim przypadku to nawet i skoku. Nie dość, że zgodziłaś się z nim zamieszkać, to jeszcze zgodziłaś się na przeprowadzkę. Nawet w najśmielszych wyobrażeniach nie przypuszczałaś, że będziesz kiedyś, aż tak szczęśliwa przy boku jakiegokolwiek mężczyzny. Ile razy układałaś sobie scenariusz waszego wspólnego życia? Szkoda tylko, że to szczęście nie trwa zbyt długo. Życie, bowiem to nie jest bajka i rzadko, kiedy wszystko układa się tak, jak to sobie zaplanowaliśmy. A Ty właśnie teraz tego doświadczasz... Twoje życie przypomina jedną, wielką monotonię. Siedzenie w domu zaczyna doprowadzać Cię do szału. Wasze mieszkanie, aż lśni. Nikt, kto Cię zna nigdy nie pomyślał, że będziesz codziennie gotować obiady. Tobie również nigdy nie przyszło to do głowy. A teraz? Mogłabyś startować do miana gospodyni roku, jednak nie na to się godziłaś. Mieliście żyć razem, ale nie miałaś być kurą domową. Niestety, tak się teraz czujesz... Tęsknisz. Tęsknisz za wszystkim. Za Martą, za zatłoczoną stolicą, za waszymi ulubionymi klubami i restauracjami. Tęsknisz nawet za tym znienawidzonym butikiem i tymi wszystkimi lalusiowatymi klientkami. Od trzech miesięcy nie możesz znaleźć pracy. Nie po to męczyłaś się przez 5 lat, aby teraz wylądować na kasie w jednym z supermarketów. Od dawna na Twoje konto nie wpłynęła ani złotówka, za to oszczędności znikają w błyskawicznym tempie. Mogłabyś pracować w małych sklepie odzieżowym, jednak mizerna pensja ledwo wystarczyłaby Ci na opłaty, a przecież to był Twój jedyny warunek - wszystkie koszta dzielicie na pół. Od zawsze byłaś dumna i uparta. Właśnie, dlatego nie chcesz, żeby ukochany załatwiał Ci coś po znajomościach. Nie masz ochoty kolejny raz udawać, że lubisz to, co robisz. Jesteś pewna, że praca w klubie na pewno nie sprawiałaby Ci przyjemności. Poza tym przy Twoich umiejętnościach i ograniczonej wiedzy, jedyne co mogłabyś w nim robić to podawać kawę lub sprzątać. Jesteś sfrustrowana i czujesz jak życie przelatuje Ci przez palce.
- Misiu… Może kupimy sobie psa? – zwracasz się do chłopaka, gdy wtuleni oglądacie telewizję. Potrzeba Ci towarzystwa, bo inaczej zwariujesz.
- Psa?
- Takie małego… - widząc jego minę, wiesz że czeka Cię długa walka o czworonoga.
- Kochanie… Z psem trzeba wychodzić, trzeba być w domu…
- Ja jestem w domu! Cały czas jestem tylko w domu! Ciągle! – nie wytrzymujesz i w końcu musisz się wyładować. Masz dość udawania, że wszystko jest takie super.
- Nikola.
- Nie denerwuj mnie! Mam dość rozumiesz? Jeszcze jeden dzień sprzątania i gotowania, a przysięgam, że oszaleję.
- W końcu znajdziesz pracę… - pociesza Cię, a Ty czekasz na to, kiedy znowu wyskoczy ze swoją pomocą w jej znalezieniu.
- Chyba w tym warzywniaku na rogu. – wywracasz oczami i podciągasz kolana pod brodę. Ciekawe jak on by się czuł, gdyby musiał siedzieć ciągle w domu.
- O właśnie! Przypomniałaś mi!
- O czym?
- Jak wracaliśmy ze Zbyszkiem widzieliśmy, że niedaleko otwierają nową aptekę.
- To, co?
- Noooo, to będą potrzebować farmaceuty, nie?
- Noooo. – powtarzasz po nim z irytacją. – Z 20-sto letnim doświadczeniem, a nie zaraz po studiach. Tak, jak wszędzie…
- Skarbie, a może akurat się uda?
- Może… Dobra, a wracając do tematu…
- Nikuś. – mówi czule, a po chwili jego wargi zostawiają mokry ślad na Twojej szyi. Dzisiejszego wieczora ani nie dokończycie filmu, ani nie porozmawianie o psie.
Nazajutrz, na stole, czeka na Michała pudełko pizzy. Zgodnie z zapowiedzią nie ugotowałaś obiadu. Nie zrobiłaś dziś kompletnie nic, a czujesz się jeszcze gorzej. Nie chciałaś patrzeć jak głodny Kubiak będzie przesmradzał się po mieszkaniu z kąta w kat, dlatego jedyną rzeczą, którą dziś zrobiłaś był telefon do pobliskiej pizzerri.  Dziwisz się, kiedy Kubiak staje w salonie z yorkiem na rękach.
- A to, co? – nie wierzysz, że kupił czworonoga, a w dodatku takiego.
- Chciałaś psa. – wzrusza ramionami i uśmiecha się do Ciebie.
- Serio?! – patrzysz na niego z politowaniem, kiedy poznajesz, że to pies Zbyszka. – Co to ma być?
- Taka mała próba.
- Daruj sobie. Możesz go odwieźć.
- Na pewno nie. - unosi się. - Nie wiesz ile czasu musiałem namawiać Zbyszka, żeby mi go dał na kilka dni.
- Kilka dni?- patrzysz na niego niepewnie i zaczynasz rozumieć, co kombinuje. Chce, żebyś znudziła się psem i zrezygnowała z jego kupna. Postanowiłaś zrobić mu na złość. Chciałaś utrzeć mu nosa. I tak przez kolejne dni wstawałaś z samego z rana, a z porannego spaceru wracałaś z ciepłymi bułkami. Wieczorem zamiast oglądać telewizję wtulona w jego tors, siedziałaś na podłodze i bawiłaś się z yorkiem. A kiedy szatynowi zbierało się na czułości, przypominałaś mu, że musisz wyjść z Bobkiem, bo inaczej zasika w nocy dywan. Pies towarzyszył Ci wszędzie. Zawsze był obok, jak nie chodził krok w krok to siedział na Twoich kolanach. Michał dostawał szału, a Ty cieszyłaś się z pupilka. Skoro wymyślił sobie jakieś głupie próby to niech ma za swoje.
- Michał wyszedłbyś z nim? - zaskakujesz go swoim pytanie kolejnego dnia. Siadasz mu na kolanach i robisz tą swoją minkę niewiniątka. Zawsze Ci ulegał, masz nadzieję, że teraz też tak zrobi .
- Słucham? - wygląda jakby się przesłyszał, ale w jego oczach widzisz triumf. - Przecież leje.
- No, właśnie! To, co?
- Mowy nie ma. Chciałaś psa? - Jest stanowczy, a Ty nie zamierzasz go prosić. Nie dasz mu satysfakcji. Obrażona ubierasz dresy, wyjmujesz parasolkę i idziesz na spacer, przeklinając go pod nosem. Parasolka okazuje się chińskim badziewiem i wywija się przy najmniejszym podmuchu wiatru. Wracasz zła i przemoczona. Od wejścia dziwi Cię widok ubranego mężczyzny. Oparty o szafkę bawi się kluczykami od samochodu i wygląda jakby na Ciebie czekał.
- Jedziesz gdzieś? - pytasz nie ukrywając swojego zaskoczenia.
- Musze go odwieźć. - odpowiada jakby to było coś najbardziej oczywistego w świecie. - Weź go wytrzyj jakoś, przecież nie wezmę go takiego mokrego. - wymachuje rękoma w stronę psa.
- Żartujesz sobie? - poziom Twojej frustracji sięga zenitu.
- Co? - dziwi się na Twoje słowa.
- Gówno! Wiedziałeś, że będziesz go odwoził, więc mogłeś przy okazji z nim wyjść. - na jego twarzy pojawia się ogromny banan i zdajesz sobie sprawę, że zrobił to specjalnie. - I nie patrz ta na mnie!
- Jedziesz ze mną? - zapytał rozbawiony, na co mierzysz go wzrokiem z góry na dół i patrzysz na niego jak na idiotę.
- Nienawidzę Cię.
- Kochasz mnie. - odpowiada od razu i robi krok w przód. Wyciąga ręce i łapie Cię w pasie.
- Ale nie lubię. - dalej jesteś zła.
- Nikolka. - delikatnie muska czubek Twojego nosa. - Lubisz, lubisz. - patrzy Ci głęboko w oczy, a Ty jak zwykle toniesz w jego spojrzeniu. Przygryzasz wargę i masz ochotę rzucić się na niego. Szybko go wyganiasz, bierzesz prysznic i zniecierpliwiona czekasz w sypialni na jego powrót.


Wydaję mi się, że to jeden z gorszych rozdziałów (a na pewno najdłuższy), ale zawsze musi trafić się jakiś taki nijaki...

17 marca 2013

Rozdział 2.

W końcu wracacie do waszego mieszkania. Jesteś tak zmęczona zabawianiem gości przez cały dzień, że jedyne o czym marzysz to gorąca kąpiel i łóżko. Widzisz z jaką troską patrzy na Ciebie Michał. Przyglądasz mu się i odnosisz wrażenie, że jest szczęśliwy. Na Twojej twarzy nie ma wymalowanej radości, ale cieszysz się. W głębi jest w Tobie płomyk radości. Pierwsze, co rzuca Ci się w oczy po przekroczeniu progu to ogromna ilość wazonów oraz wiader z kwiatami. Salon wygląda jak bajki, a mocny kwiatowy zapach troszeczkę drażni Cię w nos. Stół w salonie zastawiony jest prezentami. A Twój wzrok zatrzymuje się na komodzie, na której dostrzegasz tacę z kieliszkami, dzbankiem soku i dużą czerwoną kopertą zaadresowaną do Państwa Kubiak. Uśmiechasz się i wyciągasz po nią dłoń. Siadasz na środku pokoju, na białym, puchowym dywanie i z zaciekawieniem otwierasz list. W między czasie podziwiasz każdy bukiet po kolei. Wszystko jest takie piękne. W kopercie znajdujesz krótki liścik o następującej treści: „Nie macie z Michałem szans na podróż poślubną, a ten voucher to taka mała rekompensata. Całusy M. & Z.”. Musisz przyznać, że Wasi przyjaciele zadbali o wszystko najlepiej jak tylko mogli. Od razu czytasz dołączoną do zaproszenia ofertę SPA. Zawsze marzyłaś o takim miesiącu miodowym, jakie widziałaś w filmach. Marzyłaś o ekscytującej podróży. Zaczynasz zastanawiać się jakby to wyglądało w waszej sytuacji. Zbliżylibyście się do siebie czy męczyli się ze sobą i tylko czekali na powrót do codzienności? Byłoby jak dawniej czy jeszcze gorzej niż teraz? Ten ślub miał być waszą szansą. Tak sobie obiecałaś i tego chcesz się trzymać.
- Michaś… - zaczynasz niepewnie. Nie kończysz, ponieważ sama nie wiesz, co powiedzieć.
- Jak się czujesz? – pytanie, które zadaje Kubiak już zdążyło Ci zbrzydnąć, a to dopiero początek. Słyszysz je średnio kilka razy dziennie i za każdym razem przewracasz oczami oraz odpowiadasz, że dobrze. - O ten jest duży. Otwieramy? – szatyn od razu zainteresował się jednym z prezentów, a że na jednym się nie kończy, czar wieczoru przed chwilą prysnął. Przyglądasz mu się z drugiego końca salonu i nie możesz oderwać od niego wzroku. Dawno nie widziałaś, żeby komuś tyle przyjemności sprawiało zwykle rozpakowywanie prezentów. Nie należysz do osób, które lubią podarki. Nigdy nie lubiłaś ich dostawać, a tym bardziej robić. Nie lubiłaś być komuś coś winna. Nie znosisz uczucia wdzięczności, a właśnie z tym kojarzą Ci się prezenty. Michał uważa inaczej. Uśmiecha się od ucha do ucha, a do tego co chwila wybucha śmiechem. Przez ten cały czas, kiedy Ty próbujesz nacieszyć się i zapamiętać widok szczęśliwego ukochanego, on co jakiś czas spogląda na Ciebie i kolejny raz dostrzega na twojej twarzy smutek. Już dawno nie widział tego charakterystycznego błysku w Twoich oczach. Obiecał sobie, że zrobi wszystko, aby naprawić to, co jakiś czas temu się zepsuło, jednak wciąż nie wie jak to zrobić...


< M u z y k a  >

 I chociaż czas pewnie odmieni kiedyś nas...

***

Długo rozważałaś czy przyjąć zaproszenie siatkarza na kawę. W końcu miałaś nie umawiać się na randki, jednak nie mogłaś przestać o nim myśleć. Skubany, zaintrygował Cię swoim zachowaniem. Na początku taki niepozorny, a w taksówce pokazał swój prawdziwy charakterek. Na wasze pierwsze spotkanie szłaś bez żadnych oczekiwań. Nie układałaś w głowie żadnych wizji tego, jak może przebiegać. Pozwoliłaś, żeby to on przejął kontrolę. Jeszcze wtedy nie wiedziałaś, że wpadniesz po uszy…
Oczarował Cię swoim urokiem, rozbawiał swoim poczuciem humoru i denerwował swoim uporem, a mimo to z każdym kolejnym spotkaniem chciałaś więcej. Iskierki w oczach i uśmiech na twarzy pojawiały się po każdej wiadomości, którą Ci przysyłał. Z ogromną radością zgodziłaś się pójść z nim na kolację. Po raz pierwszy od dawna przewróciłaś szafę do góry nogami i to dwa razy. Twoja garderoba była większa od niejednego sklepu, a jak zwykle nie miałaś się w co ubrać. Nie mogłaś być zbyt wyzywająca, ale nie chciałaś też wyglądać jak szara myszka. Nie wiedziałaś, że on również przeżywał wasze spotkanie jak nastolatek swój pierwszy raz. Przejęty wylał na siebie pół wody po goleniu, 15 minut siedział w samochodzie pod kwiaciarnią i zastanawiał się czy bukiet nie będzie przesadą. Chciał żebyś zapamiętała ten wieczór na długo, jednak nie chciał Cię przestraszyć. Widziałaś jak odetchnął z ulgą, gdy wręczył Ci piękną, długą, czerwoną różę. Taką zwykłą, bez żadnych przybrań czy wstążek. Zaimponował Ci tym. W ramach podziękowania chciałaś pocałować go w policzek, a jakimś cudem musnęłaś kącik jego ust. Całą kolację nie mogłaś przestać o tym myśleć. Chciałaś zasmakować jego pocałunków. Następne wasze spotkanie wiązało się z pójściem na imprezę do jego kolegi z drużyny, z czego akurat nie byłaś zadowolona. Nie znałaś się na siatkówce, nie lubiłaś sportu, o czym więc miałabyś z nimi rozmawiać? Nie chciałaś wyjść na lalunię, a Michał cały czas nabijał się z Ciebie. Liczyłaś, że pozostali okażą się tak samo w porządku, jak ci z klubu.
- Uśmiechnij się. – szatyn puścił Ci oczko, kiedy nacisnął dzwonek do drzwi, a chwilę później zaczesał kosmyk Twoich włosów za ucho, przy okazji zahaczając kciukiem o Twój policzek. Mogłabyś przysiąc, że w tym momencie na policzki wkradły Ci się rumieńce. Nie rozumiałaś, dlaczego tak na niego reagujesz.
- Wiesz, że jak mi się nie spodoba to wyjdę? – powaga, z którą zadałaś mu pytanie, jedynie go rozbawiła, a chwilę później stanęłaś jak wryta, kiedy zaczął przedstawiać Cię kolegom.
- A to jest właśnie moja Nikola. – Znaliście się miesiąc. Nie byliście razem, więc co on sobie wyobraża? Nie jesteś rzeczą. Nie jesteś jego własnością, a mimo to zrobiło Ci się gorąco.
- Nie jestem Twoja. – szepnęłaś szybko.
- Ale będziesz. – Znowu ten pewny siebie ton głosu. I jeszcze do tego poczułaś jak jego dłoń mocniej zacisnęła się na Twojej.
- My chyba się znamy? – waszą cichą konwersację przerwał jeden z siatkarzy.
- Chyba tak. – od razu rozpoznałaś zarówno jego, jak i kilku pozostałych chłopaków z klubu, co nie uszło uwadze ich dziewczynom. Faceci zawsze słodko się tłumaczą, kiedy stoją przed zazdrosną kobietą. Są tacy bezradni. Na szczęście w tym przypadku to Ty przejęłaś kontrolę i wszystko obrałaś we właściwe słowa. Oni odetchnęli z ulgą, a ich dziewczyny pozbyły się podejrzeń i wątpliwości, które przed chwilą się w nich zrodziły. Niedługo potem sama pozbyłaś się wszystkich obaw, które miałaś przed przyjściem tutaj i świetnie odnalazłaś się w towarzystwie. Wychodząc z kuchni, zatrzymujesz się przed lustrem. Z kieszeni wyciągasz pomadkę. Tak to Twój nawyk. Zawsze masz ją przy sobie.
- Chcesz autograf? - zaskoczona odwracasz się i od razu rozpoznajesz tego cwaniaczka z klubu. No, tak. Wcześniej go tu nie widziałaś. Nigdy nie lubiłaś takich facetów. Drażnili Cię niesamowicie.
- Czekaj, jak się nazywasz? Bo na pewno nie Kubiak... - mierzysz wzrokiem swojego rozmówcę.
- Zbyszek.
- Teraz nie dziwię się, że wolałeś nazywać się Michał. - Widząc jego minę z dumą unosisz brew.
- Nie dość, że ładna to i pyskata...
- Tu jesteś! - nie masz szans odbić piłeczki, ponieważ koło was zjawia się Kubiak. - O Zibi. Poznałaś już mojego przyjaciela, co nie?
- Przyjaciela? - mówisz prawie, że szeptem, a tamten tylko uśmiecha się pod nosem. - Tak, w klubie...
- No, właśnie.- szatyn łapie Cię za rękę i prowadzi do salonu. Za Tobą podąża ogon w postaci Zbyszka. Czy fajni faceci zawsze muszą mieć za przyjaciół kretynów? W Twoim przypadku chyba tak.
- Dogadamy się. - brunet szepcze Ci na ucho, a Ty wyciągasz do tyłu rękę z uniesionym kciukiem. Ledwo powstrzymujesz się, żeby zamiast kciuka nie unieść środkowego palca, ale nie szukasz wrogów. Wiesz, że lepiej dogadać się z przyjacielem Michała, niż potem drzeć z nim koty. Rozmawiając z partnerkami siatkarzy, co jakiś czas spoglądasz kątem oka w stronę Kubiaka. W głowie cały czas miałaś jego słowa. Zdecydowanie był zbyt pewny siebie, a jednocześnie miał w sobie coś, co przyciągało Cię jak magnez. A kiedy w końcu wasze spojrzenia spotkały się, a przy tym posłał Ci jeden z najsłodszych uśmiechów, jakie u niego widziałaś, pragnęłaś jedynie znaleźć się w jego ramionach. Z uśmiechem na ustach i z tym swoim zadziornym spojrzeniem szłaś za nim do taksówki, która czekała na was przed klatką. Niczym dżentelmen otworzył Ci drzwi, a potem bez żadnego wahania objął Cię ramieniem. Z przyjemnością oparłaś na nim głowę. Miałaś ochotę kazać taksówkarzowi jechać jak najdłuższą drogą, byle tylko pobyć z nim kilka minut dłużej. W momencie, w którym jego miękkie wargi zetknęły się z Twoimi, zapomniałaś o całym świecie. Nie liczyło się nic, poza nim i jego ustami. Swoimi pocałunkami doprowadzał Cię do szału. Z niczym się nie śpieszył, był delikatny i bardzo czuły. Uśmiechał się i jednocześnie przygryzał Twoją wargę, a Ty z zachłannością oddawałaś każdy kolejny pocałunek. Z nutą rozczarowania pożegnałaś się z nim przed swoimi blokiem i jak nastolatka przez pół nocy nie mogłaś zasnąć. Leżąc na łóżku, dotykałaś palcem ust, a przed oczami miałaś wydarzenia z taksówki. Nie mogłaś doczekać się, kiedy znowu go zobaczysz, a w myślach powtarzałaś sobie, że chyba zwariowałaś.


Nie chcę w tych kilku rozdziałach powtarzać się, piszcząc "3 lata temu", "2 lata temu", itp., dlatego „*** ” będą oznaczały cofnięcie się w czasie, a nie zmianę perspektywy ;). 


Miało być we wtorek, a ponieważ mam dobry humor, dodaję dzisiaj, a co mi tam ;). 

13 marca 2013

Rozdział 1.


Budzisz się w objęciach Michała. Przyglądasz się śpiącemu szatynowi. Od zawsze lubiłaś to robić. Nie możesz oderwać od niego wzroku. Jest taki spokojny, a jego klatka unosi się miarowo. Kiedy śpi, jest uroczy i nic temu nie zaprzeczy. Potargane włosy pasują do jego zadziornego charakterku. Dotykasz palcem jego policzka i przesuwasz go wzdłuż kości policzkowej. Pod opuszkiem wyczuwasz delikatny zarost. Mężczyzna unosi delikatnie kąciku ust i pomału otwiera powieki. Nie chciałaś go obudzić, dlatego karzesz mu dalej spać, a sama idziesz szykować się na poprawiny. Wchodzisz pod prysznic i chociaż przez chwilę udaję Ci się zapomnieć o wszystkich problemach. Tuszujesz rzęsy, układasz włosy i wkładasz kobaltową sukienkę, która doskonale podkreśla Twoją opalenizną. Widzisz jak na Twój widok oczy Michała zaczynają błyszczeć, jednak i tym razem nie słyszysz z jego ust żadnego komplementu. Jak gdyby nic zaczyna zapinać koszulę, a Ty również nie wysilasz się i nie próbujesz rozpocząć rozmowy. Sięgasz po torebkę. Milczycie. Zaledwie jedno jego spojrzenie, które teraz musi Ci wystarczyć. Mężczyzna podchodzi do Ciebie i splata ze sobą palce Waszych dłoni. Na korytarzu spotykacie Martę z chłopakiem oraz Zbyszka z dziewczyną. Witacie się jak zwykle całusem w policzek, wsiadacie do windy i udajecie się do restauracji. 

3 lata wcześniej…

Jesienne, piątkowe popołudnie, a Ty co chwilę spoglądasz tylko na zegarek. Zniecierpliwiona czekasz, aż wybije 19 i będziesz mogła zamknąć butik. Z uśmiechem odprowadzasz ostatnią klientkę, która i tak nie weszła w żadną sukienkę, i zamykasz za nią drzwi. W spokoju możesz udać się do klubu, w którym pracuje Marta. Ulewa przyczynia się do tego, iż zamawiasz taksówkę. Od jakiegoś czasu możesz sobie pozwolić na ten luksus. Spoglądasz przez okno i odprowadzasz wzrokiem kolejną spadającą po szybkie kroplę. Wraz z przyjaciółką przyjechałaś do Warszawy na studia. To miał być Wasz nowy, wielki świat, którym chciałyście zawojować. Jesteś na 4 roku studiów, a świat dalej o Tobie nie słyszał. Przyszła Pani magister farmacji. Dopiero teraz zaczynasz śmiać się ze swoich marzeń. Życie w stolicy kosztuje więcej, niż się spodziewałyście. Może gdybyście się ograniczały do tego, co niezbędne, to wystarczałyby Wam pieniądze od rodziców. Jednak Wy chcecie korzystać z życia pełną gębą. Zakupy, częste wypadu do klubów, a to wszystko kosztuje. W dodatku nie cierpisz zupek chińskich, więc na jedzeniu również nie oszczędzacie. Potrzebna była Wam praca, a teraz ledwo godzicie to z nauką. Trójki z egzaminów dają Wam więcej szczęścia, niż innym piątki. Ledwo dajesz radę chodzić na te zajęcia, na których musisz być. Pod klubem jak zwykle ustawia się dość spora kolejka. Nawet nie zwracasz na nią uwagi. Ochroniarze dobrze Cię znają, dlatego wchodzisz do jednego z luksusowych, warszawskich klubów bez żadnych problemów, czym wywołujesz nie małe oburzenie wśród kilku dziewczyn. Mogłabyś stanąć i zjechać je wzrokiem. Mogłabyś pozbyć ich złudzeń, w końcu nie mają żadnych szans na wejście tutaj, jednak dzisiaj nie masz ochoty na żadne kłótnie. Szybko odnajdujesz wzrokiem przyjaciółkę i siadasz przy wskazanym przez nią stoliku. Jak zwykle obserwujesz, jak biega z tacą i sączysz przy tym mojito. Nie zwracasz uwagi na grupkę chłopaków z sąsiedniego stolika do momentu, gdy nie przysiada się do Ciebie blonydnka. Starasz się z nią rozmawiać. Chcesz opowiedzieć o kolejnej nieudanej randce, jednak ona wcale Cię nie słucha. Jej wzrok jakiś czas temu utkwił w innym punkcie.
- Słuchasz mnie?! – zaczynasz się denerwować.
- Wiesz kto to?
- Kto? – spoglądasz we wskazane przez nie miejsce. Nie masz pojęcia o kim mówi.
- No, oni. – Marta zawsze była bezpośrednia, więc nie dziwi Cię, że beztrosko wskazuje palcem na sąsiedni stolik. Oczywiście, jej gest nie uchodzi uwadze chłopkom, którzy przy nim siedzą.
- A skąd mam wiedzieć. Kolejni frajerzy?
- Siatkarze. – odpowiada z dumą, a Ty przypominasz sobie, że kiedy w weekendy chodzisz na siłownię, ona biega z dziewczynami na mecze lokalnej drużyny.
- Te dzieci? – pytasz rozbawiona.
- Przestań. – wywraca oczami.
- Możemy w końcu pogadać? – zaczynasz się niecierpliwić.
- Jeszcze nie mam autografu jednego z nich. – w ogóle nie zwraca na Ciebie uwagi.
- Po, co Ci ich autografy? – dziwisz się.
- Dam siostrze na urodziny. – faktycznie. Rodzina Marty to sami kibice, a jej 7 letnia siostra ogląda wszystko po kolei.
- To idź. A potem w końcu pogadamy.
- Wiesz, że nie mogę zagadywać gości. – na jej twarzy pojawia się dobrze znany Ci uśmieszek. – Ale Ty możesz…
- O nie! Nawet o tym nie myśl. – jak zwykle nie masz żadnych szans w targowaniu się z blondynką. Po kilku minutach wstajesz i podchodzisz do stolika mężczyzn. Przyglądają Ci się z ogromną uwagą. Wzięcie autografu nie powinno być czymś skomplikowanym, o ile wiedziałabyś od kogo masz go wziąć. Jeden z nich od razu uśmiecha się i prostuje na Twój widok, dlatego zwracasz się właśnie do niego.
- Ty jesteś Kubiak? – nie bawisz się w żadne uprzejmości.
- Może tak, może nie…
- Tak czy nie? – unosisz brwi i czekasz.
- A o co chodzi? – zmienia ton głosu. Rozglądasz się i sięgasz po serwetkę. Z jeansów wyciągasz pomadkę i kładziesz ją przed nim.
- Potrzebuję autograf.
- A co będę z tego miał? – coraz bardziej zaczyna Cię denerwować.
- Posłuchaj. Nie mam czasu. Podpiszesz się czy nie?
- Nie tak ostro.
- Jak Ci ciężko to nie będę marnować czasu.
- A może jakaś zachęta? - unosi brwi, a Ciebie zaraz szlag trafi. Co on sobie myśli?
- Kolejna gwiazdka sportu. – zabierasz szminkę, odwracasz się na pięcie i wracasz do przyjaciółki.
- Kolejni idioci. – zwracasz się do Marty i w końcu w spokoju możesz się jej wyżalić. Niedługo potem blondynka musi wracać do pracy, a Ty idziesz do baru po drugie mojito. Kiedy czekasz na swoje zamówienie, ktoś siada na stołku obok Ciebie. Prosi barmana o serwetkę, a Ciebie o pomadkę. Odwracasz wzrok i poznajesz, że to jeden z nich.
- Po, co Ci moja pomadka? – sama nie wiesz, dlaczego wdajesz się z nim w dyskusję.
- Chciałaś autograf. – zagryzasz paznokieć wskazującego palca i przyglądasz się szatynowi. Po chwili przenosisz wzrok na stolik z siatkarzami i ponownie na niego.
- Więc to Ty jesteś Kubiak…
- Nie wiesz czyj chcesz autograf? – pyta z rozbawieniem, kiedy podpisuje się na serwetce.
- Uważaj! Jest nowa. – karcisz go, gdy zbyt mocno dociska szminkę i ta lekko się wygina. – To nie dla mnie.
- Rozumiem. - uśmiech nie schodzi mu z ust i masz wrażenie, że kpi sobie z Ciebie. Nie dziwi Cię, kiedy oferuje, że to on zapłaci za Twoje drinka. Czy faceci zawsze myślą, że w ten sposób zaimponują dziewczynie? Wiesz, że powinnaś go jak najszybciej spławić, a mimo to zgadzasz się dosiąść do ich stolika.  Dlaczego? Może potrzebujesz się zabawić? Może masz dość spędzania kolejnego wieczora przy pustym stoliku? A może z nudów? Jesteś również ciekawa czy są typowymi, bezmózgimi sportowcami. W swoim życiu znałaś takich wielu. Tak szybko jak ich poznałaś, tak szybko o nich zapomniałaś. Ku Twojemu zaskoczeniu siatkarze okazują się być całkiem normalni, wręcz sympatyczni. Nie są kolejnym zapatrzonymi w siebie dupkami. Rozmawiają o wszystkim, ale nie o sporcie, a to duże zaskoczenie. Do tego jeszcze są zabawni. Jeden z nich wydaje się być trochę cwaniaczkiem, lecz nie zwracasz na niego większej uwagi. Spędziłaś w ich towarzystwie 2 godziny, a kiedy zaczynają się zbierać, robisz to razem z nimi. Zazwyczaj siedzisz, aż do zamknięcia. Czekasz na Martę i razem wracacie do wynajętego mieszkania. Jednak jutro wypada Twoja sobota w butiku. Musisz się wyspać. Rozglądacie się przed klubem i Wasz wzrok zatrzymuje się na postoju taksówek, na którym stoi tylko jedno auto.
- Odwieziemy Cię.
- Mowy nie ma. – oburzasz się, czym wywołujesz wśród nich zdziwienie. – Gdzie mieszkacie? Pojedziemy po kolei. – proponujesz, a oni przystają na Twoją propozycję. I tak pierwszego odwozicie Damiana, następny jest Zbyszek, a w końcu zostajesz sama z Michałem i na dodatek to Twoje mieszkanie jest następne po drodze.
- Dzięki za autograf. – uśmiechasz się do niego, gdy podjeżdżacie pod Twoją klatkę.
- Daj mi swój numer. – patrzy Ci w oczy. Chociaż jego bezpośredniość powinna Cię zaskoczyć, to bardziej Cię bawi. Dawno nie spotkałaś się z czymś takim, a on do tej pory nie pokazywał się z tej strony. W klubie stwarzał pozory zupełnie innego faceta.
- Nie daję numeru nieznajomym. – przygryzasz wargę. Szatyn mierzy Cię wzrokiem, co wprawia Cię w zakłopotanie. – Ty możesz dać mi swój.
- Wtedy nie zadzwonisz. – i tu ma rację. Stary, ale sprawdzony numer właśnie zostaje obalony. Łamiesz swoją zasadę i po chwili patrzysz jak wpisuje kolejne cyferki w swojego Iphone'a. Kiedy otwierasz drzwi, łapie Cię za łokieć i nie daje Ci wysiąść. Zaczynasz nabierać wątpliwości czy postąpiłaś słusznie. Masz nadzieję, że nie okaże się jakimś maniakiem, przez takiego jednego już miałaś problemy. Mierzycie się wzrokiem, a po chwili w torebce zaczyna wibrować Twój telefon. Wyjmujesz aparat i zaczynasz się śmiać. Zastanawiasz się skąd on się wziął i czy nie jest z innej planety. – Musiałem sprawdzić czy jest prawdziwy. – odpowiada i pokazuje rządek białych zębów.
- Naoglądałeś się za dużo filmów. – kręcisz głową i wysiadasz z taksówki. Masz tylko nadzieję, że nie dostaniesz słodkiej wiadomości na dobranoc, bo tego byś nie zniosła.  


Jedynka ;) i mały powrót do przeszłości. Jeszcze kilka rozdziałów będzie wyglądać właśnie w ten sposób.
Przypominam o zakładce Informowani, a także zapraszam na nowy rozdział na: Sparkle in the eyes.

10 marca 2013

Prolog.


Kocham Cię - dwa proste słowa, które tak dużo znaczą. Można kochać na wiele sposobów. Inną miłością darzymy rodzinę, inną przyjaciół, a jeszcze inną drugą połówkę. Miłość - każdy marzy o tej jednej jedynej na całe życie. Gdy jesteśmy sami pragniemy mieć przy sobie tą bliską nam osobę, a co się dzieję kiedy jesteśmy w związku? Czy miłość może nie wystarczyć? Czy może skończyć się od tak? Rutyna, obojętność - czy to nie one nas niszczą? O związek trzeba dbać, a miłość pielęgnować. Jednak jak często o tym zapominamy?

Piękna majowa sobota. Dzień, który powinien być najszczęśliwszym dniem w Twoim życiu. Biała sukienka, o której marzyłaś od lat. Rodzina, znajomi, wszyscy towarzyszą Wam w tym wyjątkowym wydarzeniu. Wszyscy są szczęśliwi, tylko nie Ty. Nie denerwowałaś się od samego rana. W spokoju pozwoliłaś przyjaciółce uczesać się oraz umalować. Nie popłakałaś się w kościele. Podczas pierwszego tańca nie czułaś tego, co wyobrażałaś sobie, że będziesz czuć. Nie cieszysz się ze wszystkiego po kolei, a chyba właśnie tak robią panny młode. Ty wręcz przeciwnie. Czekasz, kiedy to wszystko w końcu się skończy. Jesteś zmęczona.Na twarzy masz swój firmowy uśmiech. Nikt nie wie, co tak naprawdę czujesz. Stoisz z boku oparta o kolumnę i z rozczarowaniem patrzysz na bawiących się gości. Zatrzymujesz wzrok na swoim mężu. Śmieje się i żartuje z kolegami. Na pierwszy rzut oka wygląda na szczęśliwego. A może on też udaje? Właśnie to przychodzi Ci na myśli. Kładziesz dłoń na jeszcze płaskim brzuchu. Jedyne co pojawia się w Twojej głowie to myśl, że to jest jedyny powód tego całego zamieszania. Z radością opuszczasz salę i jedziesz windą do pokoju hotelowego. Z ulgą zdejmujesz z siebie sukienkę i jak gdyby nic idziesz pod prysznic. Noc poślubna? Czym w Waszym przypadku różni się od tych wszystkich wcześniejszych nocy? 
- Kocham Cię. - czujesz oddech Michała na karku i ciepło jego ust.
- Ja Ciebie też. - odpowiadasz, chociaż wcale nie wierzysz w szczerość jego słów. A może i są szczere? Może sama to wszystko sobie wmawiasz? Przecież my kobiety lubimy wszystko wyolbrzymiać i wymyślać...




Tak, jak widzicie postanowiłam zacząć kolejne opowiadanie ;) - tak, więc: Witam Was serdecznie :).
Po pierwsze – wiem, wiem... Znowu Kubiak… Sama mogłabym wywrócić teraz oczami, a mimo to właśnie on jest bohaterem. Natomiast kilka słów, co do samego opowiadania - na początku (przez kilka rozdziałów) cofniemy się wstecz. Od razu uprzedzam, że rozdziałów nie będzie dużo, nie powinny być też długie.   
Po drugie – bardzo proszę, aby wszystkie zainteresowane osoby wpisały się w zakładkę Informowani. Będzie dużo wygodniej zarówno dla mnie, jak i dla Was. Kolejną sprawą jest kwestia dodawania rozdziałów. Zobaczymy jak będzie mi to szło (pomysł jest, ale nie wszystko jest już napisane), dlatego czasem rozdziały będą raz, a czasem dwa razy w tygodniu. To chyba tyle ;). Pozdrawiam ;*